Wycieczka do Lwowa stała się rzeczywistością. Blisko, tanio i z dużą ilością zabytków. Takie słowa słyszałam zanim zawitałam tego miasta. Ja do tego dodam jeszcze – że to miasto zrobiło na mnie piorunujące wrażenie! Wyjazd na dwa dni okazał się jedną z najlepiej przeze mnie wspominanych wypraw. Zrozumiałam też, dlaczego Lwów zajmujące w historii naszego kraju bardzo ważne miejsce i dlaczego jest tak bliski sercom wielu Polakom. Nie bez powodu czujemy głęboką więź z tym miastem – przez stulecia Lwów należał do Polski, był obok Warszawy i Krakowa jednym z największych ośrodków kulturalnych i naukowych. To tam kwitło życie artystyczne w okresie dwudziestolecia międzywojennego, rozwijał się teatr, tam też mieszkali i tworzyli najwybitniejsi pisarze i literaci: Gabriela Zapolska, Jerzy Żuławski, Zdzisław Dębicki czy Kornel Makuszyński.
Jak Lwów wygląda teraz? Czy można odnaleźć jeszcze polskie akcenty? I czy warto pojechać do Lwowa? Na te pytania odpowiem Wam w tym wpisie. Zapraszam do mojego weekendu we dwoje we Lwowie.

Jak dojechać z Rzeszowa do Lwowa i z powrotem? Ceny biletów Lwów-Rzeszów
Ze Lwowem dzieli, a może i łączy 🙂 mnie około 200 km. To jeden z argumentów, dlaczego Lwów znalazł się na mojej liście miast do odwiedzenia. Z innych polskich miejsc będzie trochę dalej, ale biorąc pod uwagę ceny żywności, posiłków w restauracjach czy noclegów – opłaca się przebyć nawet te kilkaset kilometrów więcej, by zobaczyć miasto i się zabawić. W związku z tym, że moim miejscem wypadowym był Rzeszów, zgromadziłam dla Was kilka opcji dojazdu do Lwowa. Myślę, że część z nich spokojnie możecie dopasować również do podróży z innego miasta w Polsce.
Możliwości dojazdu z Rzeszowa do Lwowa jest kilka. Różnią się one przede wszystkim ceną. Jeśli i Wam zależy na tanim podróżowaniu, wybierzcie opcję najbardziej korzystną dla Was.

Pociąg
Do Lwowa kursują Polskie Koleje Państwowe. Bezpośrednio jeżdżą pociągi TLK przez Przemyśl i Medykę. Jednak nie jest to najciekawsza opcja podróży, jeśli zależy Ci na czasie, ponieważ pociąg jedzie około 7 godzin. Chyba, że wybierzesz się w podróż nocą i zakupisz bilet z miejscami sypialnianymi, wtedy tak długa podróż w stosunku do dystansu będzie miała sens. Zdecydowanie lepszą opcją dojazdu do Lwowa jest pociąg z przesiadką. Najpierw z Rzeszowa do Przemyśla (tutaj jeżdżą dosyć często pociągi TLK lub REGIO), a następnie z Przemyśla kontynuowanie podróży PKP Intercity. To dużo korzystniejsza opcja pod względem finansowym. Cena biletu do Przemyśla to około 10 zł, do Lwowa 16 zł, co daje w sumie symboliczną kwotę 26 zł. Jedyny mankament jest taki – że bilet na trasę Przemyśl-Lwów i Lwów-Przemyśl trzeba zakupić za okazaniem paszportu w okienku na stacji kolejkowej. I lepiej być tam troszkę wcześniej, bo mogą być długie kolejki
Autokar
Najdroższa z możliwych opcji jadąc do Lwowa. Dużym plusem takiego rozwiązania jest bezpośredni dojazd na miejsce, szeroki wybór przewoźników oraz duża częstotliwość przejazdów. Dla tych, którzy wolą mieć wszystko pod kontrolą i nie chcą bawić się w przesiadki – wybór jest prosty. Tutaj ceny przejazdów autokarowych wahają się w zależności od dnia, ale i przewoźników. Bilet można kupić w jedną stronę od 40 zł do 95 zł.
Własny środek transportu
Wyjazd do Lwowa swoim samochodem? Czemu nie? Najtaniej oczywiście w pełnym pakiecie! Zminimalizuj swoje koszty wybierając się z parą przyjaciół. Jadąc swoim autem nie zapomnijcie zabrać: paszportu, prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego. Na przejściu granicznym te dokumenty są wymagane. Możecie też wyrobić sobie zieloną kartę, która poświadcza, że posiadacie ważne ubezpieczenie OC. Wybierając swój środek transportu możecie również zdecydować, którym przejściem granicznym najszybciej przedostać się na stronę ukraińską. Wybór najmniej zatłoczonego przejścia granicznego może uwolnić Was od wielogodzinnego czekania w kolejkach. Przejazd swoim autem ma też taką zaletę, że bez problemu można przemieszczać się po mieście oraz przewieźć tyle bagażu ile potrzebujemy. Z Ukrainy również 🙂
Od strony Rzeszowa te 3 przejścia są najczęściej wybierane:
- Budomierz – Hruszów (województwo podkarpackie)
- Korczowa – Krakowiec (województwo podkarpackie)
- Medyka – Szeginie (województwo podkarpackie)
Na piechotę przez przejście graniczne
Oczywiście nie całą trasę! Wtedy byłabym to pielgrzymka! Słyszałam, że jedną z możliwości dostania się do Lwowa jest przejście na piechotę przez granicę np. w Medyce, dojście do najbliższego przystanku autobusowego i przejechanie dalszej trasy do Lwowa marszrutką, uberem lub taksówką. Osobiście jechałam marszrutką po Lwowie i nie wyobrażam sobie, by ponad 70 km odcinek przejechać rozklekotanym autobusem po ukraińskich, dziurawych drogach. Cenowo może wychodzi nieźle, ale czy jest sens dla tych kilku złotych tracić czas i dobrą energię? Chyba nie! Zwłaszcza, że inne rozwiązania są równie tanie.
BlaBlaCar
W Rzeszowie studiuje i pracuje bardzo dużo osób pochodzenia ukraińskiego, często jeżdżących na trasie Rzeszów-Lwów. Dlatego jedną z najszybszych opcji dostania się do Lwowa jest przejazd BlaBlaCarem. Plusów jest dużo – po pierwsze nie musisz prowadzić auta i koncentrować się na drodze, po drugie (o ile dogadasz się z kierowcą) możesz zabrać większy bagaż (jadąc do lub ze Lwowa), a po trzecie – dla mnie chyba największy plus – jeśli jedziesz z osobami z Ukrainy – dowiesz się po drodze wielu ciekawostek, zabawnych sytuacji. Będziesz też przygotowany na to, czego można się spodziewać na Ukrainie, jakie restauracje i miejsca polecają mieszkańcy tego miasta.
Jak myślicie, którą opcję wybrałam? Chyba Was bardzo nie zaskoczę, jeśli powiem, że na swój spontaniczny wyjazd do Lwowa wybrałam podróż BlaBla. Wyruszyliśmy z Rzeszowa zaraz po pracy (czyli coś koło godz. 18:00). Moim towarzyszem podróży był oczywiście niezawodny Artur i my zasiedliśmy na tyłach auta, z przodu siedzieli: Paweł (kierowca) i Siergiej. Jechaliśmy przez Lubaczów do przejścia w Budomierzu, bo jak nakreślił nam Paweł, tak będzie najszybciej. Trasa do przejścia granicznego minęła bardzo przyjemnie, gorzej było jak tylko przekroczyliśmy granicę. Dziura na dziurze, wioski niemalże puste, widać biedę na gospodarstwach. Rozmawialiśmy dużo o Polsce i Ukrainie, na tematy mniej i bardziej poważne. Podróż BlaBla była naprawdę dobrym wstępem do fantastycznie spędzonego, majowego weekendu. Chłopaki z Ukrainy ostrzegli nas też żebyśmy uważali na kierowców taksówek, którzy zdzierają z turystów dużo więcej hrywien. Paweł i Siergiej zarezerwowali nam również taksówkę, która zawiozła nas na miejsce naszego noclegu.

Noclegi we Lwowie? Gdzie tanio wynająć mieszkanie na weekend?
Jak wybrać się na weekend do Lwowa i nie wydać za dużo za nocleg? Oto jest pytanie! Tak jak i w przypadku dojazdów, tak i tutaj jest kilka opcji. Jedno jest pewne – na pewno nie przepłacisz za nocleg we Lwowie. Ceny są bardzo korzystne, szczególnie jeśli podróżujesz z partnerem/partnerką lub większą grupą osób. Wówczas opłacalne jest wynajęcie pokoju wieloosobowego lub całego apartamentu. Po podziale kosztów nocleg wychodzi niemalże jak za darmo.

HOSTEL
Jeśli zależy Ci na niemal najtańszej opcji noclegu, hostel będzie dla Ciebie najlepszym rozwiązaniem, o ile dodatkowo zdecydujesz się na nocleg w pokoju wieloosobowym lub dwuosobowym. Ceny za dobę zaczynają się od 17 zł (w pokoju wielosobowym). Duży plusem hosteli jest ich lokalizacja. Zazwyczaj znajdują się w centrum Lwowa, dzięki czemu zwiedzanie jest jeszcze łatwiejsze.
HOTEL
Tutaj ceny są nieco wyższe, ale to związane jest ze standardem, na jaki się decydujemy. Na Booking.com i Trivago.pl propozycji jest wiele, łącznie z opcją wykupienia pełnego wyżywienia i innymi luksusami. Ceny hoteli o niższym standardzie zaczynają się od 25-30 zł za dobę (zazwyczaj w pokoju wieloosobowym lub dwuosobowym). Ale już w cenie 50 zł za osobę można znaleźć miłe lokum na weekendowy odpoczynek.
AIRBNB
Dzięki bonusowi, który otrzymuje od portalu każda osoba dołączająca do społeczności, ale też i każda osoba polecająca, nocleg we Lwowie wychodzi bardzo tanio. Skorzystaliśmy z tej opcji i wynajęliśmy całe mieszkanie w kamienicy przy ul. Braci Rohatyńców 29. Prawdziwa bomba! Całe mieszkanie dla nas za jedyne 100zł za dwie doby. Mogliśmy naprawdę wypocząć, czuć się komfortowo i swobodnie. W tym mieszkaniu mogłyby przenocować łącznie 4 osoby (są dwa duże łóżka). Po odliczeniu rabatu wychodzi mniej niż 20 zł za osobę. Takie interesy można robić 🙂 Jeśli chcecie dostać rabat 100 zł na swój pierwszy nocleg na airbnb.pl kliknijcie TUTAJ

A teraz pokażę Wam kilka zdjęć z mieszkania w kamienicy. Po pierwszej cały apartament dzielił się na dwa pokoje (sypialnia i pokój gościnny połączony z kuchnią) oraz łazienkę. Wyposażenie wnętrza było utrzymane w starym klimacie, który idealnie pasował do scenerii za oknem: zdobiona szafa, drewniany stół, stare krzesła, duże łóżko sypialniane. Za oknem słychać było gwar uliczny, muzykę i śpiew turystów. Znajdowaliśmy się bowiem w samym sercu lwowskiego Rynku.


Jeśli chcecie zobaczyć całe mieszkanie, które wynajęliśmy zajrzyjcie TUTAJ
Dla głodnego nic… drogiego! Gdzie warto zjeść we Lwowie?
Lokale gastronomiczne i bary
Trzeba iść w miasto! Już pierwszego dnia, zaraz po przyjeździe wybraliśmy się na spacer po lwowskim rynku, w którym aż roiło się od turystów. Wstąpiliśmy do dwóch bardzo popularnych we Lwowie lokali. Pierwszym miejscem, do którego wstąpiliśmy była Pijana Wiśnia. Przed wyjazdem słyszeliśmy, że można tam kupić i napić się na miejscu jednej z najlepszych nalewek we Lwowie. Po kolosalnej kolejce do Pijanej Wiśni można było się domyślić, że miejsce to cieszy się dużą popularnością, nie tylko w sezonie turystycznym (my byliśmy we Lwowie w maju). Zamówiliśmy nalewkę na miejscu w kryształowych kieliszkach. Do każdej porcji dorzucone były po dwie wiśnie. Drugim miejscem, do którego wstąpiliśmy późnym wieczorem był Teatr Piwa Prawda. To browar, który zajmuje całą kamienicę. Na górze znajduje się część restauracyjna, na dole bar i sklep. Dla prawdziwych smakoszy piwa rzemieślniczego to istny raj!

Będąc we Lwowie postanowiliśmy, że wszystkie posiłki będziemy spożywać na mieście. Po pierwsze dlatego, że przemieszczaliśmy się niemalże przez cały dzień i nie chcieliśmy tracić czasu na przyrządzanie posiłków, po drugie żal był nie skorzystać z przysmaków oferowanych przez setki lokali czy kawiarni. We Lwowie naprawdę jest w czym wybierać. Klimatyczne knajpki, restauracje, czy cukiernie, swoim wystrojem na zewnątrz i w środku przyciągają spojrzenia już z ulicy. Tak na przykład zapraszał do siebie lokal „Poczta” oraz jedna z kawiarni, w której oprócz wypicia aromatycznej kawy udało nam się skosztować ukraińskiego sernika. Zapytacie się pewnie, jakie są ceny we Lwowi jeśli chodzi o jedzenie. Trudno uogólnić, bo ceny są zróżnicowane, w zależności od miejsca, ale na pewno jest dużo taniej niż restauracjach w Polsce, np. na krakowskim rynku. Cena kawy to w przeliczeniu na polską walutę – jakieś 5 zł. Posiłki obiadowe od 15-30



W sobotę zjedliśmy śniadanie w restauracji Staryi Royal, a w niedzielę w Atlasie. Oba miejsca ulokowane są w centrum lwowskiego rynku. Przed wyjazdem do Lwowa wyczytaliśmy, że bardzo dobre śniadania serwowane są w restauracji Baczewskich, niestety kolejki turystów czekających na swój stolik odstraszyły nas na tyle, (podobnie jak w Wytwórni Czekolady), że stwierdziliśmy, że jest wiele innych ciekawych miejsc, w których bez wątpienia można zjeść dobre dania. Jeśli chodzi o miejsce, a przede wszystkim jedzenie – najbardziej spodobało nam się w restauracji Kumpel. Oprócz smacznego obiadu, można się tam napić, wytwarzanego na miejscu piwa. Przy wejściu do lokalu znajduje się sklep, w którym można kupić szkło oraz różnego rodzaje alkohole (wódki, smakowe nalewki).


Co warto zobaczyć we Lwowie? Co udało nam się zobaczyć i jakie atrakcje polecamy zwiedzającym to miasto
Stare Miasto
Lwów to miasto pełne zabytków. Zobaczenie tego wszystkiego w dwa dni to zdecydowanie za mało, zwłaszcza, że niektóre miejsca w niedziele są zamknięte. Naszym celem nie było „zaliczenie” jak największej ilości zabytków, a bardziej podróż w swoim tempie. To co zwiedziliśmy, utwierdziło nas w przekonaniu, że jest to jedno z naszych ulubionych miast.
Dla tych, którzy lubią aktywnie spędzać czas – polecam wybrać się na wieże widokowe, z których można zobaczyć panoramę całego miasta. W ciągu dwóch dni udało nam się być na trzech punktach widokowych. Pierwszy, najpopularniejszy punkt widokowy na wysokości 413 m – to Kopiec Unii Lubelskiej tzw. Wysoki Zamek. Stamtąd rozciąga się widok na całe miasto. Z Kopca Unii Lubelskiej widać też kolejny punkt widokowy – Lwią Górę (Górę Piaksową) , z charakterystycznym piaskowym podłożem i krzyżem na szczycie. Udało nam się też tam wdrapać. Górka wznosi się na wysokość 395 metrów i jest zdecydowanie mniej oblegana przez turystów. Jeśli zależy wam na kontemplacji widoków z dala od turystów – polecam wybrać się na Górę Piaskową.

Trzecim punktem widokowym, na którym udało nam się być (równie popularnym jak Kopiec Unii Lubelskiej) jest Wieża Ratuszowa. Przed wejściem na wieżę pobierana jest drobna opłata. Sam budynek Ratusza nie należy do najciekawszych, ale jedną z jego głównych zalet jest to, że posiada wysoką na 65 m wieżę, z której widać całą panoramę miasta. I przed tym – trzeba się trochę pogimnastykować – 300 schodków do dla niektórych sportowe wyzwanie.



Miasto Lwów – urocze zakątki
Lwów podobnie jak Kraków zachwyca już podczas spaceru. Większość turystów jest zdania, że kamienice w centrum Lwowa są zaniedbane i wymagają odrestaurowania. Zgadzam się z tym, że prace nad poprawą ich wyglądu powinny być już dawno zaczęte, aczkolwiek dla mnie – tak wyglądające miasto – z kamienicami z odchodzącym tynkiem w ich naturalnym kolorze, stanowią o ich historii i mają swój klimat. Przemierzając uliczki te mniej i bardziej odwiedzane przez turystów – udało mi się zatrzymać majowym słońcu kilka takich kadrów. W rzeczywistości jest jeszcze piękniej!


Pomniki
We Lwowie znajduje się wiele pomników upamiętniających sławnych Polaków. Na placu Mariackim znajdziemy pomnik Adama Mickiewicza, na pl. Akademickim pomnik Aleksandra Fredry, na zboczu parku Łyczakowskiego – pomnik Bartosza Głowackiego, a nawet pomnik Nikifora Krynickiego. Dużą atrakcją wśród turystów przyjeżdżających do Lwowa jest pomnik I. Łukasiewicza i Jana Zeha. Na ławce obok Jana Zeha można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Kościół Dominikański Bożego Ciała
Znajdujący się w centrum Lwowa – kościół Bożego Ciała to barokowy zabytek, który zwraca uwagę swoją monumentalną fasadą zachodnią. Niewiele myśląc, weszliśmy do środka i powiem Wam.. że rokokowe wnętrze kościoła też robi wrażenie. Obecnie jest to grekokatolicka cerkiew Najświętszej Eucharystii.


Opera we Lwowie
Wizytówka miasta, niewątpliwe arcydzieło sztuki architektonicznej, rzeźbiarskiej i malarskiej. Opera zaprojektowana przez prof. Zygmunta Gorgolewskiego jest jedną z najpiękniejszych budowli Lwowa. To dzieło sztuki w pełnym wymiarze: zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz. Niestety do środka Opery się nie dostaliśmy, czego mocno żałujemy, a to dlatego, że dotarliśmy na miejsce tuż przed zamknięciem i nie opłacało nam się wykupywać biletów wstępu na 15 min. zwiedzanie. Do tego miejsca wrócimy na pewno, i następnym razem w bilecie wstępu na spektakl, zwiedzimy cały budynek.


Lwowski Narodowy Uniwersytet Medyczny
Po drodze na Cmentarz Łyczakowski przychodziliśmy też koło Uniwersytetu Medycznego. Naszą uwagę przyciągnęła nie tylko fasada budynku, ale teren otoczony parkiem.

Cmentarz Łyczakowski we Lwowie i Cmentarz Obrońców Lwowa
Jeśli jesteś we Lwowie – cmentarz Łyczakowski obowiązkowo musi znaleźć się na Twojej liście miejsc, które warto, a wręcz trzeba zobaczyć! Ogromna powierzchnia cmentarza ulokowana na malowniczym wzniesieniu wśród alei drzew, tworzy niepowtarzalną atmosferę. Nasza podróż do Lwowa odbyła się w maju, więc cmentarz dodatkowy w tym wiosennym czasie wyglądał baaardzo zielono, ale i nostalgicznie. Przed wejściem na cmentarz kupiliśmy sobie mapę, w której opisany był plan cmentarza z zaznaczonymi, najważniejszymi nagrobkami osób zasłużonych dla Polski i Ukrainy. Dodam jeszcze jedno – to nie jest zwykły cmentarz – znajdują się tam bowiem nagrobki, kaplice, obeliski, kolumny w różnych stylach o wysokiej wartości artystycznej. Na cmentarzu Łyczakowskim spoczywa Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska, Artur Grottger i wiele innych, zasłużonych Polaków.

o

Zbaczając z głównej trasy zwiedzania, wokół której zgromadzone są najbogatsze nagrobki, trafiliśmy w miejsce… które nie wyglądało już jak ten sam cmentarz. Zarośnięte, stare krzyże i bujne paprocie, które tworzyły zielony dywan wokół mogił. Te dwa miejsca – ta galeria sztuki pełna bogatych rzeźb i grobowców, symbolizujących życie zmarłych i tu drugie miejsce, pełne zadumy i spokoju. Żeby tego doświadczyć, trzeba przyjechać do Lwowa.
Idąc pod górkę – dochodzimy do Cmentarza Obrońców Lwowa, zwanego cmentarzem Orląt Lwowskich. Znajduje się tam Kaplica oraz mogiły uczestników bitwy o Lwów i Małopolskę Wschodnią.


Bazar i targ staroci
Z cmentarza wróciliśmy marszrutką, do której wsiedliśmy na najbliższym przystanku i dojechaliśmy do centrum Lwowa. Przejazd był komiczny, biorąc pod uwagę, że autobus był wypchany ludźmi po brzegi, i żeby zapłacić, trzeba było przed kierowcą przykleknąć na dywaniku. To było trochę dziwne, ale na szczęście podróż marszrutką kosztowała grosze i szybko przedostaliśmy się do miasta. W sobotę można wybrać się na targi staroci. Najpopularniejszy z nich mieści się na ul. Podwalnej i nazywany jest targiem bukinistów. Tam oprócz starych książek i pocztówek, można kupić… płytę winylową. Ja dla siebie wybrałam „Jezioro Łabędzie” Czajkowskiego. Wszystko oczywiście – za grosze.


Tego dnia udało nam się dotrzeć jeszcze do jednego miejsca – był to pchli Targ „Wernisaż”. Tam sprzedaż była bardziej zorganizowana. Wśród straganów z pamiątkami, znajduje się tam alejka z rękodziełem, ikonami czy obrazami. Dla tych, którzy chcą ze Lwowa przywieźć artystyczną pamiątkę – można zajrzeć do tego miejsca.
Mi udało się kupić stary aparat analogowy, Artur wybrał dla siebie monetę. W przeliczeniu na polskie – za aparat wyszło jakieś 35 zł. Kupiliśmy nawet kliszę i mieliśmy niezłą zabawę przez cały nasz pobyt we Lwowie. Dopiero po powrocie udałam się do fotografa, który objaśnił mi, że ten ruski sprzęt nie ma automatycznego pomiaru światła, ostrzenie również odbywa się ręcznie… zatem ze zdjęć wyszły rozmazane plamy, ale… ubaw był dobry!



Sobór św. Jura we Lwowie
Wielowyznaniowość i wielokulturowość we Lwowie widać w wielu miejscach. Obok katedry ormiańskiej zobaczyć możemy rzymskokatolicką katedrę, a obok niej – grekokatolicką cerkiew. W drodze powrotnej do Rzeszowa, kiedy zmierzaliśmy z bagażami na dworzec, udało nam się jeszcze przejść obok Archikatedralnego Soboru św. Jury we Lwowie.
Reportaż – miejskie detale
Z mojej podróży do Lwowa przywiozłam bardzo dużo zdjęć. Część z nich to takie napotkane sytuacje, zatrzymane chwile. Dzielę się z Wami ostatnimi ujęciami z majowego weekendu we Lwowie.
To co mi się jeszcze podobało w tym mieście – bardzo dużo sprzedawanych kwiatów. I wybór przecudowny! Róże, konwalie, tulipany. A zdecydowanie najbardziej urzekającym widokiem były sceny sprzedawania kwiatów przez starsze babuszki.

To co mi się bardzo spodobało, a o czym jeszcze nie pisałam – to samochodowa klasyka, która na tle Lwowa wygląda genialnie. Mowa tu o Fiacie 125p. Na ukraińskich drogach można spotkać dużo takich aut, część z nich jest w całkiem dobrym stanie.

Powrót z tak magicznego miejsca nie należy do najłatwiejszych. We Lwowie można się zatracić. Jedno jest pewne – wrócę tam jeszcze (nie jeden raz). Kończąc ten wpis nuci mi się jedna z piosenek, która oddaje całą prawdę o Lwowie, kiedyś i dziś.
Niech inni se jadą gdzie mogą gdzie chcą
do Wiednia Paryża Londynu
A ja się ze Lwowa nie ruszę za próg
ta mamciu ta skarz mnie BógBo gdzie jeszcze ludziom
Tak dobrze jak tu?
Tylko we Lwowie!
Gdzie śpiewem cię tulą
l budzą ze snu? Tylko we Lwowie!
Autor tekstu: Emanuel Schlechter
Kompozytor: Henryk Wars
Wykonanie: zespół Włóczęgi (piosenkę śpiewał także Eugeniusz Bodo)
Ja mam Lwów na liście ale latem booo zwiedzaliśmy go po Nowym Roku na minus 21 st. Mój mąż zabrał mnie na radevuuu na cmenatrz Łyczakowski w te mrozyyy haha oczywiście plusem jest to że mieszkańcy goscinni i było można sie co pare metrów rozgrzać %
Ja akurat Lwów zwiedzałam w maju, więc wszystko kwitło i było bardzo ciepło. Jestem ciekawa jak wygląda zimą. A kiedy mrozik szczypie, można posiedzieć w lwowskich lokalach, czy pójść do Opery na spektakl 🙂 BO na pewno długie spacery zimą nie wchodzą w grę 😉