To już ostatni dzień naszej wyprawy! Tak jest! Przywitaliśmy Morze w Nowej Pasłęce, ale trasę rowerową zakończyliśmy w Elblągu. W tym dniu nie śpieszyliśmy się, chcieliśmy trochę zwolnić i odpocząć od rowerowego pędu. Zdecydowaliśmy, że z Fromborka do Elbląga jedziemy rowerami, a później do Gdańska już pociągiem. Spójrzcie poniżej jak wyglądał ostatni dzień naszej wyprawy rowerowej z sakwami nad Morze.
Dzień podróży: 11
(wcześniejszy dzień podróży opisany jest TUTAJ)
Data: 16.07.2018
Ilość przejechanych kilometrów: 54
Trasa: Frombork – Elbląg
Jeśli macie ochotę zobaczyć w przybliżeniu trasę 11 dnia naszej wyprawy nad Morze, zachęcam do kliknięcia TUTAJ
Śniadanie w Warmińskiej
Dzień jak co dzień zaczęliśmy śniadaniem i to nie byle jakim, bo w piekarni Warmińskiej, w której wybór ciast, słonego i słodkiego pieczywa był bardzo duży. Po nocy w namiocie i emocjach dnia poprzedniego po prostu musieliśmy uczcić godnie nasz przyjazd nad Morze.
Wyobraźcie sobie, że w trakcie naszego śniadania lunął nagle potężny deszcz. Co prawda rankiem zbierały się chmury nad Fromborkiem, ale nie sądziliśmy, że skończy się to taką ulewą. Zdążyliśmy zjeść i deszcz ustał. Po śniadaniu wyruszyliśmy zwiedzić Frombork, historyczne miasto w którym żył i pracował Mikołaj Kopernik. Udajemy się zatem w kierunku Wzgórza Katedralnego.
Wzgórze Katedralne
Trudno być we Fromborku i nie zobaczyć Wzgórza Katedralnego należącego do zabytków najwyższej klasy. Miejsce to, wielokrotnie niszczone i przebudowywane, zachowało podstawowe elementy średniowiecznego założenia architektonicznego. Co więcej, Frombork i Wzgórze Katedralne związane jest z osobą Mikołaja Kopernika, który mieszkał tu i pracował. Turyści przyjeżdżają z różnych zakątków świata, by zobaczyć światowej sławy zabytek.

Parkujemy rowery na terenie Wzgórza Kataralnego i decydujemy się na rozpoczęcie zwiedzania od Wieży Radziejowskiego.
Wieża Radziejowskiego
Wieża Radziejowskiego to dawna dzwonnica w stylu gotycko-barokowym, pochodząca z przełomu XVI-XVII w. Jest ona najwyższą budowlą Wzgórza Katedralnego. Na jej szczycie znajduje się taras widokowy, z którego widać Frombork i okolicę z Zalewem Wiślanym. By podziwiać widoki trzeba pokonać 227, niezbyt stromych stopni. Wewnątrz wieży znajduje się jeszcze jedna atrakcja, zawieszone jest Wahadło Foucaulta.
Wahadło Foucaulta Kręte schody prowadzące na szczyt Wieży Radziejowskiego
Opłacało się dreptać po takie widoki. Zobaczcie sami, jesteśmy na szczycie. Przede mną rozpościera się widok na Bazylikę Archikatedralną WNMP.

Niestety do Bazyliki, którą widzicie na poniższym i powyższym zdjęciu, nie udało nam się wejść. Z tego co pamiętam była w remoncie i zwiedzanie jej nie było możliwe.


W piwnicach Wieży Radziejowskiego znajduje się również kameralne planetarium. Seanse odbywają się tam codziennie o konkretnych godzinach. Cena za wejście to: 6 zł bilet ulgowy, 10 zł bilet normalny. Jeśli wybieracie się tam, nie popełnijcie tego błędu co my. Warto najpierw zorientować się, o której są seanse, kupić bilet do planetarium i w międzyczasie zwiedzać inne miejsca. My za późno to ogarnęliśmy, i w momencie kiedy pojawiliśmy się przed planetarium z chęcią kupienia biletów, był już uzbierany komplet osób, a na kolejny seans nie chcieliśmy czekać. Wejście do planetarium można również zarezerwować telefonicznie lub mailowo.
Co jeszcze czeka na Was na terenie Wzgórza Katedralnego:
– Dawny Pałac Biskupi
– Wieża Kopernika
– Brama Poludniowa
– Kanonie wewnętrzne
Trasą Green Velo wzdłuż Bałtyku
Pierwszy odcinek drogi, tuż za Fromborkiem był bardzo przyjemny, z pięknymi nadmorskimi widokami. Jechaliśmy trasą Green Velo tuż nad Zalewem Wiślanym. W dalszej trasie mijaliśmy również Park Astronomiczny. Kolejne kilometry pokonywaliśmy trasami szutrowymi. Dzień ten nie należał do moich najlepszych, czułam ogólne zmęczenie po 10 dniach pedałowania i na moją prośbę zboczyliśmy ze szlaku Geen Velo, skracając drogę w kierunku Elbląga.
Przystanek Elbląg
Wstyd się przyznać, ale w Elblągu zabawiliśmy bardzo krótko. Było w tym i trochę mojej winy, bo zaczęłam marudzić, że ja chcę znaleźć się jak najszybciej w Gdańsku, by móc się opalać na piaszczystej plaży. To nic, że nie było odpowiedniej pogody pod leżing smażing, ale postawiłam na swoim i dzięki temu w Elblągu byliśmy, ale od razu na dworcu PKP. Wpakowaliśmy do pociągu nasze dwukołowe pojazdy obładowane sakwami i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w Gdańsku.
W końcu jesteśmy w Gdańsku
Dojechaliśmy bezpiecznie do Gdańska i trafiliśmy od razu na opuszczenie kładki na Ołowiankę, która znajduje się w centrum Gdańska nad Motławą.

Co mogę jeszcze dodać? Podróżując z piwoszem mam okazję bywać w takich miejscach jak Degustatornia. Zabawiliśmy tam chwilę, delektując się piwnymi nowościami kraftowymi.
Chociaż nasza rowerowa podróż zakończyła się w Gdańsku, to my w tym mieście zostaliśmy jeszcze dwa dni, które niestety nie uraczyły nas letnią, słoneczną pogodą. Dodam tylko, że poruszanie się rowerami po Gdańsku było bardzo komfortowe, zaoszczędziliśmy na tym sporo czasu, dojeżdżając niemal wszędzie, gdzie potrzebowaliśmy. O samym Gdańsku i naszej podróży na Hel (już nie rowerem a statkiem), napiszę w kolejnym wpisie, do którego już teraz zapraszam.

Przeczytałem od deski do deski!!! Fascynujące!
To cudownie! Dzięki za obecność i do zobaczenia w kolejnych wpisach rowerowych i nie tylko! 🙂