Cergowa – nie pomyślałabym, że jeszcze tam wrócę! Po traumatycznych, a bardziej komicznych zdarzeniach, jakie działy się latem 2017 na Cergowej – zapamiętanej na dobre, wróciłam tam drugi raz! Wielki COME BACK. Tym razem na piechotę i w zimowej scenerii.
Szlak na Cergową – podejście od strony Zawadki Rymanowskiej
Mała retrospekcja – Cergowa latem i nasze pierwsze starcie z górką
Pewnie zastanawiacie się, gdzie znajduje się miejsce, o którym wyżej wspomniałam. Cergowa to jeden z wierzchołków Beskidu Dukielskiego znajdujący się w Beskidzie Niskim. Ta nieduża górka, bo wysoka na jedynie 716 metrów, jest położona w niewielkiej odległości od takich miejscowości jak Iwonicz-Zdrój czy Dukla.

Pierwsza nasza wyprawa na Cergową była czystym przypadkiem. Latem, razem z Arturem wybraliśmy się na tygodniowy, rowerowy wypoczynek do Jaślisk. Jednego dnia mieliśmy w planach zobaczyć Duklę i okolice. Gospodarz schroniska, w którym się zatrzymaliśmy, polecił nam, żeby po drodze wstąpić jeszcze do Zawadki Rymanowskiej, bo tam znajduje się drewniany kościółek, który warto zobaczyć. Tak też zrobiliśmy. Ulokowany na lekkim wzniesieniu wyglądał latem pięknie. Obok dzwonnica. Do środka nie udało nam się dostać, ponieważ kościół był zamknięty. Zabytek ten, jak wiele innych w tej okolicy, ma związek z zamieszkującymi niegdyś te tereny – Łemkami. Pierwotnie była to cerkiew wzniesiona w 1866 roku i taką też rolę pełniła do lat powojennych. Po wysiedleniu ludności łemkowskiej została przejęta przez kościół rzymskokatolicki.

Pewnie zastanawiacie się jaki związek ma kościółek z Cergową? Otóż – obok kościółka biegnie szlak pieszy, informujący, że czas wejścia na górkę to coś ponad godzinę. Zaproponowałam, że może byśmy wjechali tam na rowerach, byłby to taki „skrót” do Dukli. Artur się zgodził. I powiem Wam jedno – to nie był skrót. To był duuuuży, poważny błąd! Wyglądało to tak, że po pierwsze – na rowery to było jednak za stromo (przez prawie całą drogę pod górkę musieliśmy je prowadzić), po drugie – po deszczowym dniu było tam pełno błota, więc my i rowery w rezultacie byliśmy upaprani od góry do dołu, a po trzecie – straciliśmy mnóstwo czasu na samo wyjście, a ja po drodze zaliczyłam chyba setkę kryzysów.
A na szczycie Cergowej (latem 2017) nie zobaczyliśmy nic prócz drzew. To dopiero wysiłek bez pokrycia! Wtedy dopiero zaczynano prace nad budową wieży, o czym nie wiedzieliśmy. Dopiero po tej nieszczęsnej wyprawie doczytaliśmy, że ten rozkopany teren, który zastaliśmy na szczycie, to początki nowej wieży widokowej.

Ze szczytu mogliśmy zjechać w dwóch kierunkach: na Duklę lub Lubatową. I jak teraz to analizuję, zupełnie nie wiem jak to się stało, że zamiast kierować się na Duklę, zjechaliśmy szlakiem na Lubatową. W każdym razie – z Lubatowej do Dukli jest już rzut beretem i asfaltem dostaliśmy się do celu naszej podróży. Niestety zanim zjedliśmy, doprowadziliśmy się do porządku, było już późno na większe zwiedzanie. Pokręciliśmy się po Dukli, wstąpiliśmy do Sanktuarium św. Jana z Dukli i… trzeba było wracać się do schroniska. Wyszliśmy na frajerów. No ale… dzięki temu, ten dzień zapadł nam głęboko w pamięć!

Grudniowa wyprawa na Cergową
Jak tylko dowiedzieliśmy się, że budowa wieży na Cergowej została zakończona, padł pomysł, by wybrać się tam jeszcze raz. Spontanicznie pojechaliśmy tam w grudniu. Tym razem już bez rowerów! Pokonaliśmy tą samą trasę, na szczęście bez rowerów.



Zimą przez strumyk łatwo przeskoczyć! No… może nie byłoby tak łatwo, gdyby nie to, że w niektórych miejscach woda była zamarznięta, przez co buty pozostawały suche. Takie niespodzianki na szlaku są dobrym urozmaiceniem trasy. Mimo wszytko, dobrze jest mieć nieprzemakalne buty trekkingowe.
Pisałam coś o nieprzemakalnych butach? 😀 😀 Tradycyjnie – na Cergowej trzeba wpaść w błoto 😀 I tutaj sprawę biorę na siebie. Cały prawy but ugrzązł w błocie, dlatego że próbowałam chodzić i taranować zamarznięte kałuże! Na początku byłam poważna i przechodziłam obok nich obojętnie. Ale widząc jak dobrze bawi się Artur – wzięłam z niego przykład. No i co – pod wszystkimi jego kałużami była zamarznięta ziemia, a pod moją… akurat było błoto. Na szczęście na zewnątrz był mróz, więc błotko przymarzło do buta i mogłam bez obaw iść dalej.
Detale zimą
Choć grudniowy mrozik mocno dawał się we znaki a fotografowanie w takich warunkach nie było rzeczą najprzyjemniejszą, udało mi się „zamrozić” kilka detali z wejścia na Cergową.



Odmieniona Cergowa – nowa wieża widokowa
Zza drzew wyłania się wieża widokowa. Jak dla mnie – jedna z ciekawszych wieży pod względem konstrukcyjnym. Wysoka na 22 m wieża na Cergowej nawiązuje w swoich proporcjach i budowie do kanadyjskich kopanek, charakterystycznych dla tego regionu na przełomie XIX i XX w. A o takich wieżach wiertniczych pisałam już we wpisie z wizyty w Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza.



Wieża na Cergowej
Teraz jest sens wychodzić na Cergową! Jest co oglądać. W grudniu kiedy byliśmy, wiatr wiał przeraźliwie, więc na wieży spędziliśmy raptem kilkanaście minut. Latem o zachodzie słońca musi być tam pięknie!



Relaks w Iwonicz-Zdroju
Wracając do Rzeszowa wstąpiliśmy jeszcze do Iwonicza- Zdroju. Po małym wysiłku trzeba było uzupełnić kalorie! Padło na restaurację i hotel Glorietta. Zamówiliśmy gorącą herbatę, barszcz czerwony i pierożki. Po tym jedzeniu tak nam się zrobiło błogo… że wcale nie chcieliśmy wracać do domu! Zostaliśmy tam trochę dłużej. Na zakończenie tak miło spędzonego dnia – zagraliśmy w bilard, a potem w kręgle.



Szukasz przygód w Beskidzie Niskim? Sprawdź inne artykuły:
- Wodospad Magurski
- Ścieżka Przyrodnicza Folusz – Magurski Park Narodowy
- Banica – z wizytą w Opalówce
- Rotunda zimą – Cmentarz wojenny nr 51
- Św. Góra Jawor zimą – szlakiem z Wysowej
- Magurski Park Narodowy – Szlakiem z Folusza
- Dzikie Stoły – Beskid Niski pełen smaku
- Cergowa po raz drugi
- Bóbrka – Muzeum im. I. Łukasiewicza
Ciekawy artykuł, aczkolwiek wieś widoczna na zdjęciu to nie Lubatowa, ale Jasionka <3
Dziękuję serdecznie za sprostowanie, już nanoszę poprawki w artykule 🙂 Wkrótce wybieram się na rowerową wycieczkę po Beskidzie Niskim, mam nadzieję, że ponownie zobaczę te miejsca. Pozdrawiam!